Kategoria:mental

Mental w zawodach

1667914108262.jpg

MENTAL W ZAWODACH

Dłuższy czas zastanawiałem się czy jest sens podejmować temat przygotowania psychiki pod zawody sportowe. Piszę te słowa w momencie gdy jestem po kilku zmaganiach zarówno w formie stacjonarnej jak i zdalnej, świeżo po Mistrzostwach Polski Kettlebell a także zaraz przed TSC – Tactical Strenght Challange. Nie ma sensu wymieniać wszystkiego po kolei, jednak po wspominanych Mistrzostwach uznałem, że temat ma jak najbardziej rację bytu i rozpykamy go w poniższym artykule, punkt po punkcie.

Pierwotnie ten tekst miał być jedynie dla osób, które przygotowują się do swojego pierwszego startu w zawodach, lub chcą poprawić swoje starty, jednak po stworzeniu framework'u zauważyłem, że wskazówki w nim zawarte mogą się sprawdzać z powodzeniem w takich kwestiach jak rozmowy o pracę, wystąpienia publiczne, ważne wydarzenia, które są subiektywnie stresujące dla danej osoby. Zatem, kończąc wstęp, przechodzimy od razu do samego mięsa.

Wyobraź sobie sytuację, w której masz świetnie wyuczony tekst, wychodzisz na scenę przed publiczność i nagle głos zamiera w gardle a w głowie jest tylko pustka, kompletnie nie wiesz co masz powiedzieć. Wyobraź sobie ustną odpowiedź na lekcji, kiedy dukasz trzy po trzy, a przecież tyle się uczyłaś/uczyłeś przed. Wyobraź sobie rozmowę o pracę, kiedy to jesteś zajebista/zajebisty w swoim fachu, a podczas rozmowy wychodzisz na kompletnego debila. I w końcu wyobraź sobie kiedy w Twoim sporcie wszystko było w porządku, a na zawodach summa summarum boje poszły gorzej niż na ostatnich jednostkach treningowych. Nawet dla niewtajemniczonych nie jest zapewne tajemnicą, że taki wynik nie do końca jest pożądany. To są dokładnie te chwile, kiedy zawodzi motywacja (bo ona, jebaniutka za każdym razem Was zawiedzie, nawet się nie łudźcie), kiedy siada dyscyplina i najzwyklej w świecie ciężar danego tematu (zawody, rozmowa o pracę, audyt, cokolwiek) tak mocno siada na głowę, że totalnie zaburza obraz świata. Każdy, kto miał do czynienia z takimi lub podobnymi sytuacjami w swoim kontekście jest w stanie przyznać mi rację, ze mentalne nastawienie, tak zwana „głowa”, ma kurewskie znaczenie w sytuacjach gdy masz pokazać swoje umiejętności czy w jakiejkolwiek innej, umownie, subiektywnie stresującej sytuacji. Mówimy tu o skrajnościach. Mam na myśli to, że mental potrafi zarówno wynieść nas na wyżyny jak i rzucić na glebę i dołożyć kilka kopniaków.

Oczywiście znajdą się osoby, które powiedzą „co ty pierdolisz chłopie, po prostu jedziesz na zawody, robisz robotę i tyle”. Tak, na pewno jest jakiś procent ludzi, którzy dobrze znoszą rywalizację czy też czują się w sytuacjach stresowych jak ryba w wodzie, lecz zauważyłem, że zazwyczaj wygląda to nieco inaczej. Dla większości jest to po prostu zajebiście stresujące, co zresztą jest zrozumiałe.

Dlatego warto, moim zdaniem, zadbać o higienę przygotowania nie tylko pod zawody sportowe, ale również inne ważne dla nas wydarzenia. Tym bardziej, że zasady, które tutaj prezentuję są dość uniwersalne. Wiele osób twierdzi, że o trening mentalny należy zadbać kilka dni przed lub w samym dniu zawodów. Według mnie jest to zdecydowanie zbyt późno. Dlatego w kolejnych punktach przedstawiam przepracowane na materiale ludzkim metody i zasady, które raz – działają – dwa – powinny być zastosowane symultanicznie. Czyli nie ma tak, że stosujesz sobie jedną z poniższych zasad i wszystko będzie lux. Zadaniem jest pracować (tak, mental też wymaga treningu) holistycznie, całościowo, rozumieć proces i być w nim aktywny. Działamy.

BASIC - czyli umowny program życia

Zastanówcie się nad kilkoma kwestiami. Tak na początek. Czym się różni martwy ciąg wykonywany na zawodach a martwy ciąg wykonywany na sali treningowej? Czym się różni powiedzenie kilku słów o sobie w swobodnej rozmowie między ludźmi z branży, a zrobienie tego samego podczas rozmowy o pracę? Jaka jest różnica wykonać autem tzw „rękaw” na placu egzaminacyjnym, a zrobić to samo na placu manewrowym? Jaka jest różnica przejść w linii prostej po drodze, a zrobić to samo na krawędzi dachu dwupiętrowego bloku? Dążę do tego, że pewne wydarzenia, zadania, kwestie w naszym życiu są „umowne” i ustalone. Ustaliliśmy zasadę, że rozmowa pomiędzy nauczycielem a uczniem na temat danego przedmiotu jest nazywana odpowiedzią ustną, a ta sama rozmowa pomiędzy uczniem a uczniem jest po prostu wymianą posiadanej wiedzy czy nawet swobodną gadką. Zostało ustalone, że ważniejszym jest wykonać bój na zawodach, niż na sali treningowej. Nasz mózg daje nam wyraźne sygnały (i dobrze), że przejście po dachu dwupiętrowego bloku ma jednak ciut wyższy priorytet dla naszego życia niż przejście po drodze – choć dla stopy to taka sama powierzchnia. Sama już kwestia nadania priorytetu, ważności danego wydarzenia potrafi blokować, hamować nasz potencjał. Chodzi o to, że gdy nasz mózg dostaje sygnał, że wystąpiła sytuacja, która nam zagraża, (stresor) staramy się zachować te bardzo bezpieczne dla nas schematy, które były stosowane jeszcze przed ćwiczeniem do docelowego wydarzenia. Powiedzmy, byłem na stanowisku pracownika magazynu, ale ogarniałem robotę swoją, kierownika i czasem przedstawiciela handlowego (znajome, nie?). Pracowałem w ten sposób kilka lat, narzekałem i rzucałem chujami na tę robotę, aż trafiło się ogłoszenie na stanowisko kierownicze w konkurencyjnej firmie z tej samej branży. Doskonale znam robotę, wiem co mam mówić, ale mój mózg ciągnie mnie do schematu „chujowo ale stabilnie”. Mówi mi: „Ej, ej, chłopie, źle ci tu? Dostajesz hajs? Głodujesz? No, to czego kurwa szukasz?”. I jeśli będę forsował ten schemat, przeciwstawiał się mu (dyscyplina), to jest szansa, że pójdę na rozmowę i nie dam dupy. Jeśli natomiast uświadomię sobie, że tak właściwie nie chcę życia takiego jak teraz, tylko szukam nowych możliwości, to potraktuję tę rozmowę jako szansę i doświadczenie. To samo jeśli chodzi o zawody. Ja mam przyjść, wejść na podest i wykonać dokładnie taki sam bój, jak na moim najlepszym treningu, tylko że plus kilka kilogramów. Sędziowie, scena, aranżacja, być może światła – przecież to w żaden, jebany sposób mnie nie przewraca ani nie podkłada mi nogi. Robię to, co zawsze, to jest część mojego treningu. I tak mam to traktować. Wcale nie chodzi tu o umniejszanie wartości zawodów, czy olewanie przygotować pod nie. Wręcz przeciwnie, Chodzi tu o uświadomienie sobie, że to, co czujesz i czym się stresujesz w związku z zawodami, pracą czy czymkolwiek ważnym dla Ciebie jest umowne, nie determinuje Twoich czynów, a już na pewno nie może ich psuć. Czujesz lęk, stres, strach? Ok. No i co? Przecież nie powiesz mi, że jakiś stres, który będzie towarzyszył Ci przez najbliższe pół godziny rozpierodli pół roku Twoich przygotowań. Masz czuć te emocje, i one mają Ci dawać dodatkowego kopa. Dlaczego? A no bo organizm mówi, że jesteś w jakiejś tam sytuacji zagrożenia i chce dla Ciebie dobrze, wyciągnie Cię z tego, da Ci adrenalinę i przyspieszy bicie serca. I to jest spoko, natomiast nie jest spoko i pod żadnym jebanym pozorem nie pozwól, żeby organizm wszedł w tryb oposa, czyli wyjebał się na plecy i udawał martwego. Ty przyszedłeś/przyszłaś tu urywać łby a nie być w stanie przetrwania. W stanie przetrwania będziesz być może tego samego wieczora, kilka godzin później. Teraz jest teraz i masz wszystko, tak, absolutnie wszystko, co potrzebne, żeby nakurwiać. Podsumowując, nigdy nie bądź pizdą, a w szczególności, kiedy stajesz w obliczu ważnego dla Ciebie wydarzenia i umysł szepcze, że jednak może bycie pizdą nie jest takie złe. Zaakceptuj te głosy i nadal rób swoje. Później mi podziękujesz.

WEJDŹ DO LIGI

Kolejna kwestia brana na tak zwany „chłopski rozum”. Nie jest istotne czy mówimy o świecie biznesu, sportu, rozwoju, czy wykonywanej pracy – na pewno masz jedną osobę, lub całą grupę osób, które są kurewsko dobre w tym, co robią. Ikony. Idole. Zazwyczaj dzielą się tym jak sami działają i co robią na co dzień, że są tak zajebiści. Weźmy na przykład kulturystę, który zdobył pierwsze miejsce na zawodach. Czy on pozwalał sobie na opierdalanie się, odpuszczanie i rozluźnianie głowy? Nie trzymał żarcia, nie miał rozpisanych suplementów i dokładnie ich nie stosował? Raczej robił to wszystko. I cały myk polega na tym, że jeśli Twoim celem jest bycie takim kulturystą to mocno wskazane jest, żebyś zachowywał się, myślał, trenował, odżywiał się jak kulturysta. To tyczy się również rzeczy, których się nie robi jako kulturysta. Musisz wejść do ligi bycia kulturystą. Co więcej, przenieś ten model na każdą inną dziedzinę życia. I nie, nie ma problemu z tym, że mamy kilka alter ego. Każdy ma, nie przejmuj się:) W bardzo prosty sposób taki mindset pozwala nam samych siebie sprowadzić na ziemię i przybrać odpowiednią postawę dopasowaną dokładnie do sytuacji w jakiej się znajdujemy.

1667914011848.jpg SKUP SIĘ NA PROCESIE

Trust the process. Zapewne wiele z Was widziało lub słyszało ten wyświechtany frazes, tłumaczony tutaj jako „zaufaj procesowi”. Poza tym, że jest to jeden z najczęściej używanych coachujgowych onelinerów to użyty we właściwym kontekście faktycznie działa i pozwala nie rozwalać się na kawałki już w przedbiegach. Tłumaczę. Weźmy za przykład sytuację, w której określony czas wcześniej (miesiąc, kwartał, pół roku) przygotowujesz się do ważnego w pracy audytu, W międzyczasie, im bliżej terminu, tym bardziej stresujesz się wydarzeniem, sporą część dnia zajmuje Ci rozmyślanie o tym, co jeszcze się nie wydarzyło. W rezultacie rozbija Ci to dzień, tydzień, ucieka skupienie, którego miejsce zajmują dywagacje nad tym, co może się wydarzyć i rozmyślanie nad scenariuszami (zazwyczaj czarnymi) finału. Bardzo ważny jest sam początek. Dokładne przemyślenie, periodyzacja przygotowania pod to ważne wydarzenie. Najlepiej dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Możliwie jak najbardziej dokładny plan działania z mierzalnymi, małymi wynikami, Przykład zawodów. Masz trzy miesiące do startu. Dokładnie sobie je zaplanuj, co będziesz trenował każdego dnia przez te dni, kiedy będzie czas na regenerację, o której będziesz szedł/szła spać, jak będzie wyglądało żywienie. Jeśli nie masz o tym pojęcia to zleć to komuś (na przykład mi), kto zna się na temacie. Dalej pozostaje, w połączeniu z poprzednim rozdziałem, faktycznie robić robotę, skupić się na procesie i mu zaufać, bo nic innego tylko właśnie ten proces może zaprowadzić Cię do sukcesu. Zatem logicznym jest, żeby skupiać na nim swoje myśli i energię a nie na tym, co się może spierdolić. Zauważ, że to nie ma nic wspólnego z pozytywnym nastawieniem, pozytywnym myśleniem czy czymkolwiek w tym stylu. To jest focus, skupienie się na robocie, bycie fizycznie i mentalnie (to drugie zdecydowanie ważniejsze) w lidze, i zaufanie temu wszystkiemu, a co za tym idzie – wykluczenie negatywnych myśli, które traktujemy po prostu jako zbędny balast, błoto na butach, niepotrzebny syf.

1667914151746.jpg OSIĄGANIE VS NIE PRZEGRYWANIE

Kolejny wyświechtany frazes, któremu nadamy pokrótce znaczenie. Chodzi o pozycję, w której staramy się nie zginąć i pozycję, w której chcemy osiągnąć cel. Od razu przejdźmy do przykładu z zawodów. Zakładam, że ktoś, kto jedzie na zawody ma w tym jakiś cel. Może to być zarówno wygranie tych zawodów, pobicie życiówek, bycie wyżej niż rywal (słaba pobudka – choć na pewnym etapie porównywanie się z innymi również jest budujące) – cokolwiek, co pozwoli nam wejść te kilka schodków lub całe piętro wyżej. W każdym razie kluczowe jest (znowu!) nastawienie. Jeśli chcesz jechać na zawody to z myślą o osiągnięciu swojego celu a nie, żeby nie być ostatnim. Pierwszy mindset pozwala nam szukać rozwiązań, optymalnie dostosować się do tego, żeby wygrać, wyciągnąć pożądany ciężar, przestawia nasz umysł w tryb kreatywny. Drugi mindset to typowy tryb przetrwania. Myśląc o tym, żeby nie być ostatnim / tylko nie dać dupy w wystąpieniu / nie palnąć jakiejś głupoty na rozmowie jest spora szansa, że faktycznie osiągniesz...ale tylko to o czym właśnie myślisz. Czyli po prostu będziesz przedostatni lub trzeci od końca. W niektórych przypadkach oczywiście jest to uzasadnione, ale umówmy się – jeśli jedziesz na zawody albo masz jakieś wystąpienie publiczne, to znaczy już, że masz coś więcej do powiedzenia w temacie, tak więc lepiej zrób tam rozpierdol jak należy!

WYGRANA I / LUB WIEDZA

Na koniec odpowiedź na pytanie: „a co jeśli...?” Po pierwsze – jeśli nie grasz o życie to nie masz nic do stracenia. Masz przed sobą wyzwanie, które jest do pokonania – tyle. W najgorszym przypadku zdobędziesz wiedzę, która też jest potrzebna. Wyciągniesz wnioski, będziesz wiedział/wiedziała, co trzeba poprawić, i co trzeba zrobić, żeby być bardziej skutecznym. Jeśli wygrasz – to oprócz samej wygranej, również zdobywasz wiedzę. Bo przecież tutaj droga się nie kończy, prawda? W każdym razie – albo wygrywasz, albo się uczysz. Porażka następuje w momencie, kiedy się poddajesz. Z każdej takiej sytuacji można wyciągnąć coś pożytecznego i być wdzięcznym (paradoksalnie) za to, że się nie wygrało. Każdy sportowiec, który jest na wysokim poziomie powie Ci to samo. Nie wyszło? Ok, analizuję co jest do poprawy, tworzę plan, działam dalej. Świat się nie zawalił. Mało tego – sportowcy potrafią często wyciągnąć pozytywy z bardzo ciężkich kontuzji, potrafią dostrzegać, co dobrego im przyszło z tego, że zerwali zupełnie mięsień, co jest swoistą zamianą gówna w złoto. Oczywiście to część, i to ta świadoma. To czyszczenie głowy, które możemy, i powinniśmy robić na co dzień. Kilka przydatnych tipów, które sam stosuję, i które najzwyklej w świecie działają. Dzięki nim potrafiłem raz – nie rozwalić się przed zawodami, bo krok po kroku działałem z planem, dwa - ze spokojem i pełnym skupieniem mogłem wykonywać boje już podczas zawodów, gdy jednocześnie (co później widziałem na filmikach i zdjęciach) rywale nerwowo przestępowali z nogi na nogę i wykonywali chaotyczne ruchy. To dopiero początek, na pewno temat jest znacznie szerszy i oczywiście rozwinę go w dalszych artykułach. Wypatrujcie:)

Do następnego! Kuba

Jakub Majewski

2022-11-08

Logo Body Armor Skills

Dane kontaktowe

Trener Jakub Majewski

Miejsca treningów:

Kuczków, 99-300 Kutno

+48 697 299 175

bodyarmorskills@gmail.com

Regulamin i polityka prywatności

Masz jakieś pytania?

Skontaktuj się

Obserwuj mnie na:

Copyright: © 2022 Jakub Majewski - wszelkie prawa zastrzeżone | Strona zrealizowana przez: KWJ-Team