Czyli krótki poradnik o tym, jak nie być pizdeuszem.
CHAOS
Dziś żyjemy w czasach, gdzie jest bardzo duża polaryzacja zdań, masa podziałów, jeśli dołożymy do tego masę bodźców napływających zewsząd, ogrom spływających informacji i stopień dezinformacji, bardzo żywiołowe dialogi zarówno w internecie jak i na żywo - to wszyscy zauważamy, że mamy ogólny chaos i burdel. Również często rola tak zwanych autorytetów jest mocno wątpliwa. Im bardziej żywy i skrajny w swoim zdaniu jest "ekspert", tym zwykle wychodzi na to, że jest gorszym autorytetem.
Mówię o tym dlatego, bo jeśli jesteś facetem, który szuka swojej drogi i tożsamości, to tak naprawdę nie wiadomo kogo już słuchać. Z jednej strony mamy "starą szkołę", która twierdzi, że dziś faceci nie mają jaj, nie wiedzą kim są, to płaczliwe niezdary, nie potrafią niczym się zająć, nic wykreować czy naprawić i ogólnie to pizdy w rurkach z dziwnymi fryzurami. Pojawiają się głosy, że gdybyśmy mieli obowiązkową służbę wojskową, albo wróciłyby stare czasy jeśli chodzi o poziom pracy, cięższe warunki i tak dalej, to naprawiłoby to większość problemów z tożsamością i wróciłaby prawdziwa męskość.
Z drugiej strony mamy opinie, że faceci są dziś wrażliwi i bardzo dobrze, że tacy są. Potrafią mówić o swoich emocjach i w końcu nie tłumią tego na przykład w używkach. Że faceci wychowywani twardą ręką, którzy mieli zakaz okazywania słabości, ukrywali i nie rozumieli swoich emocji stworzyli całe pokolenie straumatyzowanych ludzi, bo sami tak naprawdę doświadczyli traumy.
Szczerze mówiąc słuchając tych głosów nie sposób się nie zgodzić zarówno z jednymi, jak i drugimi. Jednak również ciężko się dziwić, że przy takim podziale zdań i tak emocjonalnej dyskusji, przesytu "inspiracji" łatwo się w tym pogubić i ciężko jest zająć stanowisko jak facet faktycznie powinien podochodzić i patrzeć na życie, nie będąc "zjechanym" przez którąś ze stron.
Prawda jak zwykle leży gdzieś po środku. Tam, gdzie jest tak mocna biegunowość wśród ludzi zazwyczaj najbardziej istotne jest coś, co leży po środku, a i również nieco zakopane pod spodem. Żeby to odkopać i odkryć trzeba zostawić skrajności i kwestię sporu i spojrzeć na to z innej strony.
A jeśli wierzysz, że możesz być kimś lepszym i stworzyć lepszy poziom życia dla siebie i dla swoich bliskich, lub po prostu jesteś ciekaw / ciekawa tego tematu i możesz z tego wynieść coś dla siebie to zapraszam Cię do przeczytania kolejnych akapitów - mam nadzieję, że będzie to wartościowa podróż.
No i dowiesz się czym jest według mnie męskość - i to już za chwilę :)
SIŁA
Dla mnie męskość oznacza SIŁĘ.
Jednak nie tylko fizyczną i nie związaną z agresją. Bardzo często to, co wydaje się być siłą, jest tylko powłoką, pokazówką, udawaniem siły. To, że ktoś jest napompowany, dumny, ma potrzebę pokazania jaki jest zaradny, silny, agresywny i potrafi komuś obić gębę - raz, że nie do końca musi być prawdą, dwa że niekoniecznie jest siłą, o której mówię. Bardzo często to po prostu przykrycie swoich słabości.
Prawdziwa męskość i siła jest wtedy kiedy znasz swoją wartość, masz kontakt ze sobą i umiesz spojrzeć prawdzie w oczy - prawdzie jeśli chodzi o twoje słabości, cele, to czego naprawdę chcesz od życia, rozumiesz swoją rolę i tożsamość. Akceptuje siebie taki jakim jest, również ze swoimi słabościami. Absolutna akceptacja słabości prowadzi do świadomości, a tylko świadoma osoba może wprowadzić zmiany i być lepszą wersją siebie. Możesz walczyć z tym i być zadowolony, że umiałeś sobie odmówić śmieciowego jedzenia przez miesiąc ale to po prostu dyscyplina, która jest jak najbardziej spoko, ale nie rozwiązuje problemu. Prawdziwa siła w męskości polega na tym, że akceptujesz słabości, całkowicie - np do śmieciowego żarcia, słodyczy, alkoholu - jesteś świadom konsekwencji jakie niesie za sobą objadanie się takimi rzeczami, świadomie podejmujesz decyzję o zmianie, a nie wypierasz czy zaprzeczasz temu, że jesteś słaby, i stajesz się nie tym gościem, który umie sobie odmówić kebaba, a tym gościem, który chodząc z kolegami po mieście nie czuje potrzeby zjedzenia go.
Odwracając jeszcze to i pokazując od drugiej strony. Siłą nie jest to, że umiesz odmówić śmieciowego żarcia. Problemem jest to, że w ogóle go potrzebujesz wychodząc z kolegami, czy w codziennym funkcjonowaniu.
Oczywiście tu nie chodzi o jednego kebaba na pół roku, czy okazjonalne piwo. Chodzi o zależność słabość a prawda. Mężczyzna umie stanąć w prawdzie z samym sobą, zaakceptować to jaki jest i odpowiedzieć sobie czego chce, jaka jest jego tożsamość i świadomie kierować dalej swoimi czynami.
Akceptacja polega na tym, że patrzysz na siebie bez oceniania. Na przykład - jesteś otyły i akceptujesz to ale jednocześnie dopowiadasz sobie, że nie jesteś wystarczająco zdeterminowany, żeby podjąć działania do zmiany swojego wyglądu - to kolejna ucieczka i próba ocenienia siebie, wytłumaczenia. Po prostu zaakceptuj fakt i zobacz świadomie, co możesz zrobić, żeby to zmienić. Nie oceniaj. Tłumacząc, walcząc, oceniając nie masz szansy zauważyć, rozpoznać przyczyny problemu, czym on tak naprawdę jest, wiec nie masz możliwości przezwyciężenia go i odkrycia swojej siły.
Wierzę, że prezentując powyższe postawy (oczywiście te pozytywne) nie ma mowy o braku poczucia własnej drogi czy tożsamości. Będąc autentyczny, odkładając ego na bok, wiedząc jakie masz słabości i świadomie, dla siebie i bliskich zmieniasz je, jesteś spójny sam ze sobą w środku. Nie masz poczucia, że chciałbyś mieć - wpisz według własnego uznania - cechy, a robisz coś zupełnie innego.
Jeśli jesteś taki, jak opisałem powyżej to nie masz potrzeby pokazywać wszem i wobec, opowiadać każdemu jaki jesteś twardziel, co osiągnąłeś i pokazywać jaki jesteś duży, bo po prostu to widać - tym jak żyjesz i jak manifestujesz każdym krokiem, gestem, każdym dniem swoje życie. Jeśli potrzebujesz maskować swoją autentyczność siłą, agresją, opowieściami, balladami na swój temat, dodatkowo ciśniesz po tych, którzy według ciebie są gorsi, to po prostu szukasz akceptacji, potrzebujesz, żeby ktoś poklepał cię po ramieniu i potwierdził jaki jesteś super typ.
Mężczyzna nie musi mówić i pokazywać tego, że jest alfa - po prostu nim jest.
Mężczyzna nie musi udawać i udowadniać na siłę innym czegokolwiek.
Mężczyzna nie musi pokazywać wszem i wobec palcem, że jest autorytetem - po prostu nim jest.
Mężczyzna poprzez szczere spojrzenie na samego siebie zna swoją tożsamość, emocje i słabości, wie kim jest i jakie ma podjąć kroki do zmian.
Mężczyzna nie gnębi innych, żeby podbudować swoje ego. Skupia się na tym, żeby zadbać o siebie i bliskich.
Mężczyzna ma dobrą relację ze sobą w środku i potrafi zintegrować to w życiu na zewnątrz.
Mężczyzna ma dobrą relację z samym sobą - zarówno ze swoją siłą ale i słabościami.
To świadczy o SILE będącej symbolem męskości.
Zauważ, że nie wpisałem tu ani słowa o rurkach, różu, farbowanych włosach, wrażliwości itd. Cóż - w tym głębszym podejściu, które opisałem powyżej te rzeczy mają jakby mniejsze znaczenie - prawda?
UCIECZKA
Nie lubię wrzucać ludzi w schematy zachowań, jednak często jest to nieuniknione. Na potrzeby robocze tego artykułu i lekkie uproszczenie tematu skupimy się na dwóch skrajnościach, które pozwolą mi stworzyć sensowny punkt wyjścia.
Jak wspominałem wcześniej dziś mamy podejście samca alfa (czy tam sigma :) ), gdzie chłop ma być dumny, z wypiętą piersią kroczy przez życie, jest silny, duży, umie obić komuś mordę, sam naprawia domowe sprzęty.
Z drugiej strony mamy tego chłopa, który prezentuje słabe zachowania - ma zaniedbane ciało, ulega nałogom - pali, pije, ucieka w pornografię, je syfiaste żarcie, wpada w kompulsje.
Mamy również masę facetów, którzy chcieliby wpisywać się w ten archetyp męskości - jednak im się nie udaje, dodatkowo są wyśmiewani czy też naznaczani za swoją nieudolność. Warto również zauważyć, że tak naprawdę mało kto jest w stanie prezentować te archetypowe wartości.
Tak naprawdę w jednym i drugim podejściu podłożem bardzo często jest strach przed prawdą - która już jak wiecie jest bazą męskości.
Jak już wiesz, facet, który na siłę pokazuje to, że jest facetem, wyśmiewa innych, w teorii gorszych od niego, jest butny, ma potrzebę eksponowania tych wszystkich "męskich" cech prezentuje nic innego jak rozhulane ego. Ego jest takim tworem umysłu, który ma nas chronić przed ciągłymi zmianami i utrzymuje nas w przeświadczeniu, że zawsze mamy rację (nawet jeśli nie mamy, to znajdziemy sobie jakąś wymówkę - "on ze mną wygrał, bo bankowo jest na sterydach", "on zarabia więcej bo kombinuje i kradnie" itd.). Bardzo często ego chroni nas przed prawdą o nas samych. Na szczęście mamy możliwość odrzucenia ego, zarówno samo jak i przy pomocy innych osób (lub substancji), jednak wymaga to odwagi - spojrzeć prawdzie w oczy i zobaczyć się takim jakim jest się faktycznie. Do tego trzeba, nomen omen, jaj.
Facet, który ucieka w badziewne żarcie, słodycze, gry komputerowe, kompulsywne wydawanie hajsu, onlyfans czy pornografię - odpuścił walkę o lepszą jakość życia i szuka natychmiastowej, jakiejkolwiek nagrody czy pocieszenia, czyli strzału dopaminy. Ten rodzaj ucieczki pozwoli na chwilę nie czuć bólu, że jest się słabym. Kolejne sposób zamiatania problemu pod dywan.
W jednym i w drugim przypadku jest mechanizm ucieczki wynikający z niskiego poczucia własnej wartości, które zapewne zostało zakodowane w nich dużo, dużo wcześniej a w dzisiejszym chaosie informacyjnym i braku spójności i właściwego wskazania na to jaki powinien być facet, ten stan tylko się pogłębia. Dodatkowo zapewne ten facet nie miał autorytetu, który wskazał mu choćby kierunek,w jakim powinien iść, lub widział, że wskazywany kierunek prowadzi do patologii.
Ucieczka nie jest niczym męskim. Nie jest siłą, a słabością.
Przeciwieństwem siły jest słabość, a podstawą słabości jest strach.
Będąc gnojkiem w gimnazjum czytałem serię "Diuna" F.Herberta (Dziękuję Ci Radku za zabranie mnie w świat tych książek!). Zapadła mi w pamięć modlitwa (choć bardziej pasuje tutaj określenie "mantra") Bene Gesserit - pewnego zakonu występującego w tym uniwersum. Modlitwa była odmawiana przed ciężkim zadaniem, misją, którą należało wykonać, miała na celu odrzucenie strachu i przywrócenie klarowności myśli. Wtedy był to dla mnie po prostu na tyle fajny tekst, że zapadł w pamięć, lecz dziś ma to naprawdę głębokie znaczenie;
"Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja."
Jeśli przeczytałeś / przeczytałaś uważnie powyższe akapity to już wiesz, czemu ten tekst tak mi się podoba. "Strach zabija duszę" - tak, ze strachu, a właściwie z lęku wynika sporo mechanizmów, które nas blokują i próbujemy uciekać od rzeczywistości. "Niech przejdzie po mnie i przeze mnie" - nie uciekaj od strachu, tylko zaakceptuj go i zobacz skąd się bierze, czego się boisz. "Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja." - jeśli pozbędziesz się strachu, przestaniesz uciekać, staniesz w prawdzie o sobie i zyskasz siłę.
Widzisz już jak to działa.
W zasadzie mógłbym na tym zakończyć. Takie jest moje podejście. Jednak jest jeszcze kilka kwestii, problemów, na jakie chciałbym zwrócić uwagę.
ENERGIA KOBIECA VS MĘSKA
Każda osoba ma w sobie zasoby zarówno kobiecej, jak i męskiej energii. Co do tego nie ma wątpliwości i chciałbym, żeby każdy dobrze rozumiał te zasoby i dobrze się w nich odnajdywał. Nawet jeśli jako facet masz w sobie sporo kobiecej energii to nie znaczy, że masz sobie obligatoryjnie ucinać penisa - spokojnie. Możesz być tak samo męski mając kobiecą energię.
Sporo też ostatnio się mówi o kobiecej i męskiej energii jednak według mnie jest to wrzucane trochę nie do tego worka, w jakim powinno się znajdować.
O co w ogóle chodzi i czy nie mówię czasami o tych ezo-rzeczach, o których opowiadają wróżbita Maciej i ten drugi z brodą o 4 nad ranem w programach na żywo w telewizji?
To bardzo interesujący temat, szczególnie w kontekście współczesnego kryzysu męskości, który obejmuje kwestie związane z autentycznością, spójnością wewnętrzną oraz umiejętnością "stawania w prawdzie". Aby zrozumieć, jak obie energie – męska i kobieca – odgrywają kluczową rolę w budowaniu pełni człowieka, warto najpierw przyjrzeć się ich naturze oraz roli, jaką pełnią w życiu każdego z nas, niezależnie od płci.
Energia męska jest ukierunkowana na działanie, organizację, strukturę i dążenie do celów. Związana jest z racjonalnością, logiką, asertywnością i odpowiedzialnością za podejmowane decyzje. Jest dynamiczna, zorientowana na osiąganie wyników oraz podejmowanie wyzwań.
Energia męska ma kluczową rolę w organizowaniu życia, wprowadzaniu struktury i kierowaniu sobą oraz innymi. Umożliwia człowiekowi skuteczne podejmowanie działań, tworzenie stabilności oraz wprowadzanie zmian w świecie zewnętrznym. U mężczyzn może stanowić fundament ich tożsamości i służyć jako narzędzie do wyrażania spójności z samym sobą – dążenia do realizacji swojej prawdy, misji i wartości. Energia męska u kobiet często przejawia się w dążeniu do zawodowej niezależności, samodyscypliny i umiejętności stawiania granic.
Energia kobieca wiąże się z intuicją, uczuciowością, empatią i zdolnością do otwartości na doświadczenia. Charakteryzuje się także elastycznością, zdolnością adaptacji oraz głębokim połączeniem z emocjami i relacjami. To energia twórcza, wspierająca i współczująca, ukierunkowana na harmonię i troskę.
Energia kobieca pełni rolę zbliżania, budowania relacji, rozumienia emocji i wspierania siebie oraz innych w trudnych momentach. Daje przestrzeń na introspekcję, odpoczynek oraz odnajdywanie sensu i radości w chwilach. U mężczyzn może być odpowiedzialna za ich wrażliwość emocjonalną, zdolność do empatii oraz głębokie, autentyczne relacje z innymi. U kobiet jest często podstawą intuicyjnego działania, wnikliwego spojrzenia na ludzi oraz umiejętności budowania wspierających relacji.
Każdy człowiek ma w sobie oba te pierwiastki, które współistnieją i wzajemnie się dopełniają. Balans między nimi pozwala tworzyć harmonijną, spójną osobowość. Przykładowo:
Mężczyzna z dobrze rozwiniętą energią kobiecą jest w stanie nie tylko osiągać cele, lecz także budować głębokie relacje, empatycznie słuchać i rozumieć innych. Nie boi się swoich emocji i wie, jak wyrazić je w zdrowy sposób. Kobieta zintegrowana z energią męską potrafi zrealizować swoje marzenia, dążyć do niezależności i skutecznie podejmować decyzje, jednocześnie pozostając w kontakcie ze swoją emocjonalną i intuicyjną stroną.
Kryzys męskości może być związany z dążeniem do zachowania „silnego”, zewnętrznego wizerunku, który często ignoruje emocje i wrażliwość. Stanie w prawdzie wymaga jednak odwagi, by przyznać się do własnych uczuć, słabości i potrzeby wsparcia, co jest przejawem energii kobiecej. Autentyczność – spójność z samym sobą – jest możliwa tylko wtedy, gdy mężczyzna zaakceptuje w sobie nie tylko energię męską, lecz także kobiecą. Wówczas może działać nie tylko skutecznie, ale i z głębszą świadomością swoich potrzeb i wartości.
Podobnie dla kobiet istotne jest zaakceptowanie swojego „męskiego” aspektu, co pozwala na zdrową asertywność, jasne określanie swoich granic i działanie w zgodzie z własnym celem. W kontekście mojego bazowego podejścia męska i kobieca energia również "się klei", nie?
MĘŻCZYZNA 5.0 I KRYZYS KOBIECOŚCI
Mężczyzna 5.0" to współczesny typ mężczyzny, który w coraz większym stopniu dystansuje się od zaangażowania w jakiekolwiek relacje i wyzwania społeczne. Cechuje się obojętnością wobec tradycyjnych ról i wartości, takich jak budowanie rodziny, rozwój osobisty czy zawodowy, a także odpowiedzialność za innych. Taki mężczyzna wydaje się wycofany, nastawiony na minimum zaangażowania i konsumpcję, co prowadzi do życia w stanie zawieszenia, bez wyraźnych celów i ambicji. Powody tego zjawiska mogą być wielorakie – od nadmiaru presji społecznej, przez wypalenie, po frustrację wywołaną rosnącymi oczekiwaniami wobec mężczyzn.
Współczesne społeczeństwo wywiera presję na mężczyzn, aby byli wszechstronni: osiągali sukces zawodowy, posiadali cechy lidera, wykazywali emocjonalną wrażliwość i byli obecni w relacjach. Ten zestaw oczekiwań, nierzadko niemożliwy do spełnienia, powoduje, że część mężczyzn postanawia "wycofać się" z wyścigu, zamiast próbować dostosować się do społecznych standardów. Mężczyzna 5.0, w odpowiedzi na ten natłok wymagań, przyjmuje postawę bierności i rezygnacji – nie podejmuje ryzyka, nie wiąże się, a często nawet nie angażuje w znaczący rozwój zawodowy czy osobisty.
Taka postawa staje się formą ucieczki od odpowiedzialności. Zamiast stawać w prawdzie i mierzyć się z rzeczywistością, mężczyzna 5.0 wybiera łatwiejszą, choć powierzchowną drogę, która pozwala mu uniknąć rozczarowań, ale także odcina go od głębszych emocji, pasji i celów życiowych.
Jednocześnie społeczne oczekiwania wobec kobiet zmieniają się równie dynamicznie, co widać w często występującym kryzysie kobiecości, który wyraża się między innymi rosnącą presją na sukces finansowy i społeczny. Wizerunek współczesnej kobiety jest często redukowany do powierzchownych cech – materializmu, dążenia do prestiżu i atrakcyjności. Ten przekaz wpływa na relacje i sposób, w jaki obie płcie siebie postrzegają, co nasila zjawisko wycofania u mężczyzn. Mężczyzna 5.0, widząc kobiety jako osoby zorientowane na sukces i materialne korzyści, często obawia się wejścia w głębsze relacje, z góry zakładając, że są one zbyt wymagające, ryzykowne lub pozbawione szczerości. Taka postawa tworzy błędne koło – mężczyzna dystansuje się od kobiet, z którymi mógłby stworzyć wartościowy związek, wzmacniając swoją postawę wycofania i bierności.
Zjawisko "mężczyzny 5.0" nie jest problemem wyłącznie indywidualnym, ale stanowi wyzwanie dla relacji międzyludzkich i całego społeczeństwa. Zamiast dążyć do osobistego rozwoju i angażować się w konstruktywne relacje, mężczyzna 5.0 wybiera "łatwiejszą drogę", która często prowadzi do osamotnienia, frustracji i pustki życiowej. W ten sposób zarówno mężczyźni, jak i kobiety stają się coraz bardziej niezadowoleni, oddaleni od siebie i zamknięci w rolach społecznych, które nie przynoszą im satysfakcji.
Rozwiązanie tego kryzysu wymaga zmiany podejścia do ról płciowych i większej elastyczności w kształtowaniu własnej tożsamości. Oznacza to również podjęcie pracy nad autentycznością i "stawaniem w prawdzie" zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety, aby uniknąć powierzchownych schematów i wspólnie tworzyć relacje oparte na wzajemnym zrozumieniu, szacunku i wsparciu.
CHAOS I PRAWDA
Wyszło mi sporo tekstu, pisząc nie spodziewałem się tego, jednak czas przy pisaniu rządzi się swoimi prawami i czasem sami jesteśmy zaskoczeni tym, co stworzyliśmy i ile godzin zleciało.
Słowo podsumowania.
Według mnie kryzys męskości jest jak najbardziej obecny, jednak "ma się ku dobremu". Właśnie poprzez nadmiar informacji i chaos komunikacyjny ludzie nauczyli się filtrować informacje i szukać tego, co prowadzi ich ku rozwojowi. Nie wszyscy, oczywiście. Jednak w moim otoczeniu słyszę coraz ciekawsze przemyślenia i coraz więcej facetów szuka drogi do poznania siebie, starając się odrzucić toksyczne zachowania.
Jednak jest sporo problemów i nieścisłości, szczególnie w komunikacji między ludźmi i w komunikacji wewnątrz ludzi.
Poprzez pogubienie się i chaos w tym kogo słuchać, skąd czerpać inspirację, informacje i wiedzę często zapominamy, żeby słuchać samych siebie.
I myślę, że to jest dobry moment, żeby zakończyć:)
BIBLIOGRAFIA
Kimmel, Michael. Angry White Men: American Masculinity at the End of an Era.
Connell, R. W. Masculinities.
"The Crisis of Masculinities – A Brief Overview." Social Science Works.
Masculinity in Crisis. Chatham House Report.
Bridges, Tristan, and Ian Anthony. "On the Crisis of (White) Masculinity." Paris Institute.
"Reactions to Contemporary Narratives about Masculinity." SSRN.
"Is Masculinity in Crisis?" Psychology Today.
Jakub Majewski
2024-10-27
Dane kontaktowe
Trener Jakub Majewski
Miejsca treningów:
Kuczków, 99-300 Kutno
+48 697 299 175
bodyarmorskills@gmail.com
Regulamin i polityka prywatności
Masz jakieś pytania?
Skontaktuj sięCopyright: © 2022 Jakub Majewski - wszelkie prawa zastrzeżone | Strona zrealizowana przez: KWJ-Team