Kategoria:trening

TRENINGOWE DISCO POLO

1740898961099.jpg

Treningowe disco polo – kicz, który się sprzedaje

Dziś luźne rozważania bez naukowego research'u. Disco polo to fenomen – jedni uważają je za synonim kiczu i tandety, inni widzą w nim prostą rozrywkę, która daje ludziom radość. Choć krytycy załamują ręce, to koncerty są pełne, a utwory z chwytliwymi refrenami ("małolatki auuu") biją rekordy popularności. Nie można zaprzeczyć jednemu: disco polo działa, bo trafia do szerokiej publiczności dzięki prostocie, powtarzalności i natychmiastowej gratyfikacji. Oczywiście nie zamierzam tutaj hejtować disco polo. Niech każdy słucha sobie tam czego chce - sam również tupnę nogą na imprezie - chodzi mi o typowo robocze porównanie.

Podobny mechanizm działa w świecie treningu i fitnessu. Istnieje wiele metod, trendów i strategii sprzedaży, które pod względem merytorycznym są słabe, ale wciąż cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Treningowe disco polo to obietnice błyskawicznych efektów, widowiskowe, ale nieskuteczne ćwiczenia, nachalne marketingowe zagrywki i trenerzy-gwiazdorzy, którzy budują swoje marki na clickbaitowych hasłach.

W tym wpisie chciałbym przyjrzeć się bliżej temu zjawisku. Sprawdzimy, co składa się na „treningowe disco polo”, jakie są jego charakterystyczne elementy, dlaczego tak dobrze się sprzedaje i czy można mu przeciwstawić coś bardziej wartościowego.


1. Magia „treningowego disco polo” – czyli co się dobrze sprzedaje

Czym charakteryzuje się disco polo?

  • Proste melodie, które każdy może zanucić (i wpadają w łeb),
  • Powtarzalne schematy, które nie wymagają myślenia,
  • Przekaz, który jest jasny i zrozumiały dla wszystkich,
  • Szybka satysfakcja – nie trzeba wgryzać się w głęboką warstwę tekstu czy szukać ukrytych znaczeń.

Gdy przeniesiemy te zasady na grunt fitnessu i treningu, dodatkowo przekopując social media - będące głównym lejkiem sprzedażowym trenerów, trenerek i firm szkoleniowych - od razu rzucają się w oczy i uszy podobne schematy:

  • Obietnice szybkich efektów przy minimalnym wysiłku – „6-pack w 30 dni”, „10 cm mniej w talii w tydzień”, „Spal 5 kg tłuszczu bez wychodzenia z domu!”. Ludzie uwielbiają szybkie rozwiązania, więc magiczne programy treningowe cieszą się jeszcze - mimo szeroko dostępnej wiedzy - popularnością.
  • Chwytliwe hasła bez naukowego pokrycia – „Spal tłuszcz miejscowo!”, „Reset metabolizmu!”, „Trening, który działa nawet wtedy, gdy śpisz!”. Brzmi dobrze? Owszem. Działa? Niekoniecznie.
  • Efekciarstwo ponad skuteczność – ćwiczenia wyglądające spektakularnie na Instagramie, ale pozbawione sensu treningowego.
  • Łatwość i dostępność – brak potrzeby zgłębiania wiedzy, konsultacji ze specjalistą czy myślenia o technice. Dostajesz gotowe suplementy/trening/sprzęt - cokolwiek sobie sprzedawca nie wymyśli - i już, działa.

Tak jak w disco polo wystarczy prosty rytm i kilka powtarzających się słów, tak w treningowym disco polo wystarczy głośne hasło i obietnica spektakularnych efektów.
Można porównać? Można:)


2. Tandetne metody treningowe, które działają marketingowo

Branża fitness jest pełna trendów, które w dużej mierze bazują bardziej na efekcie marketingowym niż rzeczywistej skuteczności. Oto kilka przykładów typowego „treningowego disco polo”:

** Cyrkowe ćwiczenia**

To treningi, które wyglądają świetnie na nagraniach, ale ich wartość merytoryczna jest bliska zeru. Oczywiście nie mam na myśli tutaj ludzi, którzy poprzez swoją cholernie ciężką pracę dokonują takich wyczynów, w które ciężko jest uwierzyć (wyciskanie betoniarki nad głowę czy robienie szpagatu pomiędzy dwoma krzesłami trzymając sztangę). Bardziej mam tu na myśli ćwiczenia, które wyglądają na efektywne - zastosowanie zakładanego na barki wynalazku do bezpiecznego robienia pośladków (nawet nie wiem jak to dobrze opisać :) ), udziwnione przysiady, ruchy pozbawione sensu i wszystko, co jest przerostem formy nad treścią.

** Treningi wibrujące i elektromagnetyczne**

Czyli pasy odchudzające, platformy wibrujące i inne „cudowne” urządzenia, które „robią trening za ciebie”. W rzeczywistości ich skuteczność jest średnia lub minimalna, ale brzmią atrakcyjnie – a to wystarcza, by znalazły chętnych. Myślałem, że te sprzęty odeszły już dawno do lamusa, jednak nadal funkcjonują i się sprzedają (ostatnio widziałem nawet w markecie cały zestaw do stymulowania mięśni - nie, nie chodzi o sex shop).

** Masowe wyzwania online**

Wyzwania w stylu „schudnij w 30 dni” cieszą się ogromnym powodzeniem. O ile sama idea wyzwania jest spoko, to problem w tym, że najczęściej są one jedynie chwytem sprzedażowym. Ludzie dostają gotowy plan, ale bez dopasowania do ich realnych potrzeb czy poziomu zaawansowania. Efekt? Często kontuzje, brak długoterminowych rezultatów i rozczarowanie.

** Magiczne diety i spalacze tłuszczu**

Koktajle zastępujące posiłki, detoksy „oczyszczające organizm”, spalacze tłuszczu działające „bez ćwiczeń”. Brzmią atrakcyjnie, ale w rzeczywistości nie mają większego sensu.


3. Trenerzy-gwiazdorzy i fit-influencerzy – twórcy treningowego kiczu

W branży fitness nie sprzedaje się tylko wiedza, ale przede wszystkim osobowość. Niektórzy trenerzy to prawdziwe gwiazdy, które swoją popularność budują bardziej na marketingu niż rzeczywistych umiejętnościach.

  • Mistrz clickbaitu – „Jeden trik, który zmieni twoją sylwetkę!”. Ostatecznie treść jest banalna, ale nagłówek działa.
  • Self-made guru – trener, który „sam przeszedł metamorfozę” i teraz zna tajemniczy sekret, którego „tradycyjni trenerzy nie chcą zdradzić”. Inżynier twojego ciała :)
  • Fit-influencer z kodem rabatowym – promuje wszystko, od magicznych gumek na odchudzanie po suplementy, które „zmieniają życie”.

To wszystko działa, bo ludzie wolą charyzmatycznych liderów z prostymi przekazami niż rzetelną, ale trudniejszą wiedzę.


4. Czy treningowe disco polo jest złe?

Nie zawsze. Tak jak disco polo potrafi bawić, tak „treningowe disco polo” może mieć pozytywne aspekty. Jeśli kogoś motywuje do ruchu – to już coś. Jeszcze kilkanaście lub nawet kilka lat temu zajęcia fitness, zumby czy czegoś w tym stylu wzbudzały u mnie odruch wymiotny. Dziś stwierdzam, że dopóki nie robisz nikomu krzywdy i ktoś znajduje chęć do ruchu poprzez takie zajęcia - to świetnie!

Problem jednak zaczyna się, gdy:

  • Obietnice są nierealne i wprowadzają ludzi w błąd,
  • Niska jakość treningu prowadzi do kontuzji,
  • Klienci tracą czas i pieniądze na metody, które nie działają.

5. Alternatywa: solidny trening bez kiczu

Czy można konkurować z treningowym disco polo? Tak, ale wymaga to edukacji i długoterminowego podejścia. Kluczowe zasady:

  • Rzetelna wiedza – oparcie treningu na faktach, a nie na modzie.
  • Indywidualizacja – dostosowanie planu do konkretnej osoby, lub niszy, a nie masowa sprzedaż gotowych schematów.
  • Autentyczność – zamiast sztucznych trików, szczere podejście do klienta.

Ja szczerze wierzę, że rzetelne i autentyczne budowanie swojej marki, wiedza, obroni się sama. Oczywiście sam stosuję (z różnym efektem) narzędzia marketingowe, jednak podstawą jest nikomu nie szkodzić i nikogo nie oszukiwać, dawać jak najlepszą jakościowo robotę. Nawet jeśli czasem wrzucam durne filmiki, to staram się w nich coś przekazać. Treningowe disco polo nie zniknie – bo ludzie lubią szybkie, proste rozwiązania. Ale prawdziwa jakość ma swoją wartość i na tym chciałbym zakończyć. Pytanie brzmi: czy chcesz być odbiorcą masowej rozrywki, czy wybierasz nieco trudniejszą drogę ale otrzymujesz coś wartościowego i trwałego? Kiedy robisz tylko łatwe rzeczy - życie jest trudne. Kiedy decydujesz robić się trudne rzeczy - życie staje się łatwiejsze.

Jakub Majewski

2025-03-02

Logo Body Armor Skills

Dane kontaktowe

Trener Jakub Majewski

Miejsca treningów:

Kuczków, 99-300 Kutno

+48 697 299 175

bodyarmorskills@gmail.com

Regulamin i polityka prywatności

Masz jakieś pytania?

Skontaktuj się

Obserwuj mnie na:

Copyright: © 2022 Jakub Majewski - wszelkie prawa zastrzeżone | Strona zrealizowana przez: KWJ-Team